piątek, 3 lipca 2015

Blog reaktywacja!


Blog kosmetykowa kolekcja wraca do życia po kilkumiesięcznej przerwie!

Przepraszam i obiecuję dodawać wpisy regularnie ;).

W zwiazku z wakacjami, piękną, słoneczną pogodą (u mnie dziś 32 stopnie ;)) postanowiłam pochwalić się wam cudownym prezentem, który dostałam od mamy za zaliczenie egzaminu :)
Jest to przesłodkie, cudownie różowe i obłędnie pachnące truskawkowe ręcznie robione mydło do ciała !



Jest to mydło nieznanej mi dotąd firmy Boutique d'Elite. Zamknięte w dużym okrągłym, plastikowym pojemniku. Ma 500 ml pojemności więc mieści w sobie duużoo tego wspaniałego specyfiku :).

Tak się prezentuje od przodu:


Tutaj opis w języku polskim: 


Mydełko jest niezwykle przyjemne w użyciu, ma aksamitną konsytstencję, coś między gęstym musem i bitą śmietaną. Rozprowadza się przyjemnie lecz niestety ma jeden minus- bardzo słabo się pieni jeśli nie użyjemy w tym celu gąbki lub wcześniej nie zaaplikujemy mydła na włosy w celu wytworzenia piany.. Szkoda, bo przez to automatycznie bierzemy więcej co ma wpływ na jego wydajność..


Z włosami radzi sobie przeciętnie, ale na skórze da się wyczuć różnicę w porównaniu do zwykłych mydeł. Po użyciu skóra jest aksamitna i miękka oraz nie występuje uczucie ściągnięcia. 



Kolor mydełka jest typoowo dziewczęcy, a zapach to bardzo intensywna dojrzała, słodka truskawka w połączeniu z gumą balonową <3 
W opakowaniu jest to istna bomba zapachowa, w trakcie kąpieli również, ale po spłukaniu zapach bardzo szybko się ulatnia i nie pozostawia śladu po sobie. A szkoda.. 

Mydło zawiera masło shea i kompleks witaminowy oraz wyciąg z aloesu. Nie zawiera parabenów, silikonów i oleju mineralnego. 


Ogólnie jest mega zadowolona z prezentu, bo bardzo umila codzienny prysznic, daje energetycznego, letniego kopa a sam jego kolor jest mega przyjemny dla oka!

Cieszę się że mogłam wrócić i obiecuję blogować regularnie!



A czy wy używaliście kiedyś mydeł ręcznie robionych? Jakie są wasze ulubione?


niedziela, 26 października 2014

Zapachy: Avon LUCK, EDP dla niej- odczucia i wrażenia.

Cześć!
Dziś przychodzę z nowym, pięknym zapachem od firmy Avon. Mam dosć duże doświadczenie z zapachami Avonu, bo od kilku lat jestem konsultantką i często zamawiam różne nowości zapachowe, najczęściej w ciemno ;).  Dodam jeszcze, że bardzo lubię słodkie i ciężkie zapachy- tym bardziej kiedy pogoda za oknem nie zachęca do wyjścia z domu..
Zaczęło się od zachęcającej reklamy w tv z Marią Szarapową, potem powąchałam stronę zapachową w katalogu i kiedy go już zamówiłam, nie mogłam się doczekać kiedy przyjdzie, chciałam poczuć go "na żywo" na swojej skórze ;). 
Po przyjściu paczki nie rozczarowałam się bo w środku czekał na mnie: elegancki, zafoliowany(!) kartonik z jeszcze piękniejszą zawartością, bo buteleczka jest najładniejszą jaką widziałam wśród perfum Avonu! 
Przezroczyste grube szkło z wytloczoną kratką, na nim niewielki napis "avon luck for her" z zawartością w kolorze lekko złocistym, a to wszystko przyozdobione śliczną, złotą metalową kokardą- nie można się napatrzeć!
Po prawidłowym otworzeniu zatyczki (nie spojrzalam na insrukcję na opakowaniu i ciągnęłam za kokardę ;) )  rozpylilam zapach na nadgarstek. Na początku otoczyła mnie fala owoców a zaraz potem wydobyła się piękna słodycz kwiatów i elegancja drzewa sandałowego..
Czuć w nim coś kremowego, coś słodkiego i bardzo głębokiego.. Sam zapach rozwija się długotrwale i zostaje na skórze przez dobrych parę godzin- co nie zdarza się często wśród zapachów Avonu! Gdy spryskałam nim chustkę na drugi dzień zapach był wyczuwalny.
Dodatkowo Avon dołączył w prezencie balsam do ciała 150ml i dezodorant w sprayu 75ml z tej samej linii zapachowej aby utrwalić i wzmocnić zapach- uważam że jest to super pomysł i dobre rozwiązanie aby np. psiknąć się dezodorantem w ciągu dnia w celu odświeżenia zapachu.
Cały zestaw kosztuje 75 zł i uważam że jak najbardziej jest wart swojej ceny!

A oto jak prezentuje się LUCK:















Opakowanie: 10/10
Flakon: 9/10
Zapach: 7,5/10
Trwałość: 7/10
Cena: 8/10

Podsumowując, jestem bardzo mile zaskoczona tym zapachem, urzekła mnie słodkość, to jak rozwija się na skórze i trwałość. Dodatkowo buteleczka jest piękną ozdobą toaletki :).
Myślę, że będzie on odpowiedni dla dziewczyn/kobiet, które nie boją się słodkich i mocnych zapachów, aczkolwiek nie należy go porównywać do perfum dominujących i od których boli głowa- luck ma w sobie tą lekkość i delikatność. Myślę, ze znajdzie się wśród ulubionych zapachów wielu kobiet ze względu na swoją głębię, ciepło i niesamowitą jak na tą firmę trwałość!

Ps. Uważajcie przy pierwszym otwieraniu- nie ciągnijcie za kokardę ;)!!


piątek, 29 sierpnia 2014

Włosy: L'OREAL Casting Sunkiss żel rozjaśniający nr01- wrażenia i sugestie.

Cześć!

Jako że zaczynam pisać bloga w porze wakacyjnej, uznałam że na pierwszy post doskonale wpasuje się recenzja tego cudeńka, które zaoszczędziło włosy nie jednej z nas ;).
Moje włosy, w kolorze polskiego, mysiego brązu, które od lat przyciemniam, w te wakacje potrzebowały zmiany. Nigdy nie ciągneło mnie specjalnie do blondu czy jasnych refleksów, a poza tym widziałam u niejednej z koleżanek jak ich włosy wyglądały po inwazyjnych rozjaśnianiach.. I się przestraszyłam. Chciałam znaleźć coś bardziej "naturalnego" i mniej wysuszającego włosy. I trafiłam na to cudo!
Zobaczyłam reklamę w internecie i zachwycona czym prędzej wsiadłam na rower i pojechałam zaopatrzyć się w ten żel.
 
Opakowanie:
Żel Sunkiss zamknięty jest w ładnym, castingowym kartoniku z dziurami po boku, możemy więc zobaczyć jak wygląda tuba z produktem bez otwierania kartonika.
W kartonie znajdziemy miękką, "napompowaną" tubkę z wygodnym zamykaczem. Uwaga: przez to, że tubka jest tak napuchnięta, uważajcie przy pierwszym otwarciu żeby rozjaśniacz nie poplamił wam ubrań bo trochę go wylatuje na wszystkie strony.
W kartonie nie znajdziecie rękawiczek.









Zawartość:
Żel jest mleczno-przezroczysty o konsystencji mleczka/balsamu do ciała, którą uważam za idealną do bezpośredniego położenia na włosy. Nie spływa, łatwo i równomiernie się rozprowadza, nie obciąża włosów. Zapach ma bardzo przyjemny, owocowo-kwiatowy.




Jak ja to robię:
1 raz: po myciu włosów, uczesaniu i lekkim ich podsuszeniu założyłam rękawiczki ochronne, tak jak zaleca producent, nałożyłam na dłonie żel w wielkości orzecha włoskiego, roztarłam i nałożyłam na wilgotne włosy, od połowy długości. Wsmarowywałam parę minut upewniając się że rozłożony jest równomiernie. Na swoje włosy do łokci, których nie ma zbyt wiele zużyłam 3 porcje żelu.
Zdjęłam rękawiczki i zaczęłam suszyć najgorętszym podmuchem, ponieważ producent napisał, że żel jest termoaktywny i jeśli chcemy uzyskać bardziej intensywny efekt musimy wysuszyć włosy lub przebywać na słońcu, a słońca wtedy za wiele nie było..

A oto efekt po pierwszym użyciu:



2 raz: ta sama historia. 

Efekt:



3 i 4 raz: powtórzyłam scenariusz, lecz bez rękawiczek, gdzieś je zapodziałam. Moje dłonie nie ucierpiały, chociaż nie polecam tego sposobu. 

Efekt końcowy: 






Jak widać, kolor wygląda dość różnie, co zależy od światła. Starałam się robić zdjęcia mniej więcej o tej samej porze ;). Mimo to mam nadzieję, że widać różnicę w kolorze- ja ją widzę i jestem mega zadowolona. 

Jak na mnie działa:
Rozjaśnianie jest bardzo delikatne, ale zauważalne przy każdym zastosowaniu.
Nie obciąża mocno włosów, lecz troszkę je wysusza. Ale liczyłam się z tym i po wysuszeniu włosów kładłam na nie serum żeby zdrowiej wyglądały. Dodatkowo po każdym myciu nakładałam regenerującą maskę na około 20 minut.
Zapach utrzymuje się na włosach dość długo. Na drugi dzień jest wyczuwalny.

Cena:
Ja, w osiedlowej drogerii zapłaciłam za niego 17,99. W Rossmannie w promocji widziałam za 21,99, a jego cena regularna to około 28 zł. A więc nie przepłaciłam ;p 
Uważam, że cena regularna jest ciut za wysoka, w promocji jak najbardziej można się skusić.

Podsumowanie:
Sama aplikacja żelu to banał, zajmuje parę minut, jest mega wygodna!
Żelem ciężko zrobić sobie krzywdę w postaci plam czy jasnych placków. 
Jest to super opcja dla dziewczyn niezdecydowanych, albo którym zależy na delikatnym rozjaśnieniu czy odświeżeniu koloru. Tubka 100ml starczy na około 3-5 użyć. Wszystko zależy od długości, grubości waszych włosów oraz od tego ile chcecie rozjaśnić. Mi starczyło na 4. 
Efekt można stopniować i nie trzeba się bać włosowej wpadki. 

Polecam wszystkim, którzy chcą stopniowej zmiany i lubią trzymać rękę na pulsie w sprawie koloru na głowie :).